PORTRETY

„Opisz mi płatek róży, a poznam Wszechświat”. Gruzja, Kanczeli i jego muzyka

Fragment okładki płyty Yellow leaves. Gyja Kancheli (KHA Records)

Gija Kanczeli uznawany jest za najwybitniejszego gruzińskiego kompozytora XX wieku, jednak jego twórczość – szczególnie z uwagi na utwory skrajnie uproszczone, przeznaczone na małe obsady – budziła nieraz kontrowersje. Niewątpliwie największych osiągnięć dokonał on w muzyce na duże składy wykonawcze, w której – paradoksalnie – właśnie za pomocą prostych środków muzycznych potrafił dotknąć rzeczy ważnych i pięknych. Co ciekawe swojej muzyki nigdy otwarcie nie łączył z folklorem, tradycją czy dziejami swego narodu. Wydaje się jednak, że ślad kultury i historii Gruzji jest w niej obecny w jakiś niedosłowny, ale silnie wyczuwalny sposób. Zamiast więc mówić wprost o utworach Kanczelego, spróbujmy opisać to, co go ukształtowało jako człowieka i kompozytora – zarysować kontekst czasu i miejsca dla jego życia i twórczości. Muzyka niech broni się sama. Nie będzie to więc tradycyjny portret kompozytora, ale próba zarysu kultury i historii Gruzji, uzupełniona przykładami muzycznymi i szkicem biografii Kanczelego – twórcy, o którego muzyce Andrzej Chłopecki pisał: 

Określenia, jakich natychmiast pragniemy używać do opisu muzyki Giji Kanczelego, to nostalgia, religijność, duchowość, mistycyzm, tęsknota za światem utraconym, czułość względem przeszłości, którą pragniemy uratować, piękno spraw niby prostych, a nawet banalnych, niewinność, szczerość. […] Można powiedzieć, że budowanie frazy wedle długości oddechu jest tanią personifikacją, że dźwięk na krawędzi zanikania jest zwykłym chwytem akustycznym, a drobne kroki interwałowe są zbyt wąskie, by były bogate, że nie po to są instrumenty, by udawały ludzki śpiew, zaś autentyczny śpiew z taśmy, jakby z oddali, jest chwytem banalnym. Opisz mi płatek róży, a poznam Wszechświat. W momencie, gdy odczuwam wzruszenie słuchając muzyki Kanczelego, nie pytam, jakim to tanim sposobem mnie oszukał, bo nie uważam, że po świecie chodzą sami oszuści.
– Andrzej Chłopecki

Gruzja, dobre miejsce

Zakaukazie, malowniczy zakątek świata, od zachodu i wschodu otoczony morzami (Czarne i Kaspijskie), zaś od południa i północy pasmami górskimi (Kaukaz i Mały Kaukaz), leży na styku Azji i Europy. Na tym właśnie pięknym, choć trudnym geograficznie terenie znajduje się Gruzja. Jak wspomina Wojciech Jagielski, jej mieszkańcy, zakochani w swej ziemi zwykli opowiadać, jak Pan Bóg tworzył świat: kiedy inne narody kłóciły się i walczyły ze sobą o ziemię, Gruzini rozłożyli kobierce, wyjęli sery, mięsiwa i rozpoczęli biesiadę. O zmroku Bóg udawał się na spoczynek i dojrzał rozśpiewanych Gruzinów:

Kiedy inni byli zajęci kłótniami, wyście się bawili i pili wino. Podzieliłem już cały świat. Został mi tylko mały, ale najpiękniejszy kawałek. Chciałem go zostawić dla siebie, ale spodobaliście mi się i wam go daję.
– Wojciech Jagielski

Gija Kanczeli, VI Symfonia (1978-1980)

Kultura i tradycja tego kraju kształtowała się przez tysiąclecia, jej historia sięga II w. p.n.e.. Ryszard Kapuściński pisze, że „Gruzja jest rówieśniczką Grecji i starszą siostrą Rzymu. Jest ona tak stara jak Biblia. Pieśni, które tu śpiewają, mają wiek Akropolu, może nawet wiek Babilonu”. Język gruziński stanowi jeden z najstarszych języków świata, a alfabet ma ponad szesnaście wieków.

Gruzini są dumni ze swojej historii i mają bardzo silne poczucie przynależności. To cechy charakterystyczne dla ludów zamieszkujących Zakaukazie – na tym stosunkowo niewielkim terenie istnieje około 100 narodów, mówiących różnymi językami, mających różne obyczaje i wyznających różne religie. Położenie geograficzne sprawiło, że byli oni niejako odcięci pasmami gór nie tylko od reszty kontynentu, ale też od siebie nawzajem. Jagielski zauważa, że narody te „żyły przez wieki we własnym, zamkniętym środowisku, nie stykając się nawet z sąsiadami ani ich nie poznając. Utwierdzane przez wieki stereotypy powodowały kategoryczność sądów i niecierpliwość wobec wszelkiej odmienności”. Poczucie odrębności narodowej, ale również przenoszona z pokolenie na pokolenie pamięć dawnych krzywd i niesprawiedliwości sprzyjała powstawaniu konfliktów, które często przeradzały się w bratobójcze wojny. Okresy spokoju i dobrobytu nigdy nie trwały długo. Równie często, co z najbliższymi sąsiadami, państwa kaukaskie musiały walczyć o swe ziemie z o wiele silniejszymi, obcymi najeźdźcami: Rosją, Turcją, Iranem.

Niewiele jest na świecie miejsc, gdzie doszło do tylu wojen. Można by pomyśleć, że malownicze góry i wąwozy Kaukazu oraz wybrzeża mórz Czarnego i Kaspijskiego są od wieków ulubionymi drogami Wojny. Ktoś powiedział kiedyś, że na Kaukazie nawet zamiast południków i równoleżników biegną linie frontu.
– Wojciech Jagielski

Gija Kanczeli, Mourned by the Wind, Liturgy in memoriam Givi Ordzhonikidze (1989)

Wiek XX nie przyniósł wytchnienia wyniszczonej przez wojny Gruzji, która od 1922 roku stanowiła jedną z republik sowieckich. W czasie terroru lat 30. najdotkliwszy cios został wymierzony opiniotwórczej klasie inteligenckiej, która „złożyła największą daninę krwi” (Wojciech Materki). Okres II Wojny Światowej nie przyniósł dużych strat ludności, ale bardzo negatywnie wpłynął na gospodarkę państwa, które zmuszone było kilkakrotnie zwiększyć produkcję żywności celem zaopatrzenia wojska i licznie napływających do Gruzji imigrantów – co jednak pozwoliło uniknąć jej powojennej fali głodu, przetaczającej się przez pozostałe kraje sowieckie. W późniejszych dekadach negatywne skutki ustroju socjalistycznego były bardziej odczuwalne: pogorszenie nastrojów społecznych powodował m. in. doskwierający „gorset cenzury”. Jak wskazuje Wojciech Materski, walka z tzw. „degeneracją sztuki” odnosiła się w większym stopniu do literatury, która w gruzińskiej tradycji pełniła wiodącą funkcją, oraz malarstwa, w mniejszym zaś do muzyki. W latach siedemdziesiątych XX wieku do głosu zaczynają dochodzić żądania narodowe i ruchy antyrosyjskie. W 1975 roku powstaje Grupa Helsińskia, walcząca o prawa człowieka; po zmianie Konstytucji Gruzji w 1978 roku i zrównaniu w niej języków państwowych, gruzińskiego i rosyjskiego, dochodzi do demonstracji studenckich; w 1981 roku zostaje reaktywowana w podziemiu Partia Narodowo-Demokratyczna. W kolejnych latach ruchy opozycyjne nasilały się, zwłaszcza po brutalnym rozpędzeniu pokojowej demonstracji przez wojska sowieckie w kwietniu 1989 roku. Po upadku ZSRR, w 1991 roku, Gruzja odzyskała niepodległość, jednak pozbawiona źródeł zaopatrzenia i rynków zbytu gospodarka załamała się, co wywołało stan wojny domowej. W późniejszych latach własne ambicje narodowościowe wspieranych i zaopatrywanych przez Rosjan ludów zamieszkujących Gruzję doprowadziły do kolejnych wojen: w Osetii Południowej oraz w Abchazji.

Te tragiczne doświadczenia narodu gruzińskiego wpłynęły na wykształcenie się pewnego systemu wartości, którego istotne elementy stanowią dbałość o więzy rodzinne i przyjaźnie oraz pielęgnowanie tradycji.

W Gruzji, człowiek nie może istnieć bez rodziny. Rodzina jest tu swego rodzaju polisą ubezpieczeniową, bez której nie można funkcjonować. Kiedy ciotka z Osetii Południowej straci na wojnie dom, wie, że może przyjechać do Tbilisi, bo mieszka tu jej krewniak Gogi. […] Dziś Gogi jest na wozie, zarabia worki pieniędzy. Nie krzywi się jednak, kiedy przychodzi mu wydawać tysiące na kuzynów, których często dotąd na oczy nie widział. Wie bowiem, że jeśli – nie daj Bóg – jemu samemu przydarzy się jakieś nieszczęście, to zawsze pomogą mu ciotka z Tamaraszeni, wujek z Batumi czy cioteczny brat z Kutaisi. Nie ma takiego miejsca w Gruzji, gdzie Gruzin nie miałby krewnych.

– Wojciech Jagielski

Szczególne ważna w życiu każdego Gruzina jest tradycja biesiadowania przy wspólnym stole z rodziną i przyjaciółmi. Nie jest to codzienna, rutynowa czynność, ale pewnego rodzaju rytuał, wydarzenie, w którym główne miejsce zajmują sławne gruzińskie toasty – długie, improwizowane (na określony temat) panegiryczne mowy o charakterze poetyckim. Przy stole śpiewane są również dawne pieśni, Jagielski wspomina: „Kiedy goście byli zajęci biesiadą, właściciele siadali z przyjaciółmi do stolika pod oknem. Pili kachetyjskie wino i bez najmniejszego skrępowania śpiewali w przy akompaniamencie gitary. Śpiewali gruzińskie pieśni, na kilka głosów, które mnie wydały się smutne, jakby wieszczące nieszczęście”. Szacunek i pamięć dla tradycji jest tutaj rzeczą naturalną. Jak zaznacza Kapuściński, „czas historyczny ma tu zupełnie inne znaczenie niż gdzie indziej, przeszłość i teraźniejszość splatają się na każdym kroku”.

Basiani Ensemble, gruziński zespół wokalny muzyki folk

Znaczenie, jakie w Gruzji przywiązuje się do kultury i tradycji narodowej nigdy w podobnym stopniu nie przypadało religii. Andrzej Furier zauważa, że „gruzińska religijność nigdy nie była fanatyczna i związana wyłącznie ze sferą wiary. […] odnosiła się raczej do sfery kulturowej i oznaczała świadomość przynależności do określonego kręgu cywilizacyjnego”. Gruzja przyjęła chrześcijaństwo (autokefalia) w IV wieku, bliskie sąsiedztwo krajów odmiennych wyznaniowo (zoroastryzm, islam) nie sprzyjało zakorzenieniu się tej religii. W skutek licznych wojen chrześcijaństwo było wypierane i powracało na różnych obszarach kraju.

Położenie geograficzne, losy historii, tradycja i kultura – to wszystko wpłynęło na ukształtowanie się charakteru, mentalności i światopoglądu współczesnych Gruzinów.

Ich marzenia, myśli, a nawet emocje mogły być wyłącznie wielkie – pisze Jagielski – strzeliste jak góry, wśród których żyli. […] Zdawali się nie znosić zwyczajności. Wybuchali, wpadali w krzyk, rzucali się sobie w ramiona, płakali, kochali, nienawidzili, czcili, przeklinali. Stany pośrednie były im nie tylko obce, ale chyba w ogóle nie znane. Potrafili żyć tylko w skrajnościach. Nawet swoje jeziora nazywali morzami.
– Wojciech Jagielski

Gija Kancheli, Ex Contrario (2006)

Gija Kanczeli

Gija Kanczeli urodził się 10 sierpnia 1935 roku w Tbilisi, stolicy Gruzji. Jego ojciec był lekarzem pediatrą, profesorem tbiliskiego Instytutu Medycznego, matka zajmowała się domem i dziećmi: Giją oraz jego starszą siostrą. Kompozytor wspominał:

W Gruzji rodzina ma ogromne znaczenie. Rodzina to u nas nie tylko ojciec i matka, również ich bracia i siostry ze swoimi rodzinami. Więź rodzinna, przyjaźń rodzinna ma wielkie znaczenie. Bardzo często zbieraliśmy się w dziadków ze strony i ojca i mamy – zawsze było od 25 do 30 ludzi. W Gruzji jest wiele braków, ale nie w godności ludzkiej. Gruzini umieją podać rękę, gdy komuś jest trudno. To dotyczy nie tylko rodziny, to mogą być sąsiedzi, znajomi a nawet nieznajomi. Natomiast więź, przyjaźń rodzinna jest u nas czymś organicznym.
– Gija Kanczeli

Od 1922 Gruzja była częścią Związku Radzieckiego. Tbilisi tych czasów spotykały się różne kultury i religie. W dzieciństwie kompozytor poznał gruziński folklor, organową muzykę Johanna Sebastiana Bacha i George’a Friderica Handla, a w wieku 10 lat zachwycił się jazzem. Słuchał również muzyki religijnej w kościele katolickim, gdzie zabierała go matka, oraz w prawosławnej cerkwi, gdzie chodził z babcią ze strony ojca. W czasie wojny, w 1941 roku ojciec kompozytora został wysłany na front. Trudna sytuacja finansowa zmusiła resztę rodziny do wyjazdu na wieś do krewnych. Po powrocie do Tbilisi Kanczeli rozwijał swoje zainteresowania muzyką, pobierając prywatne lekcje gry na fortepianie. Momentem przełomowym dla kompozytora okazała się śmierć Józefa Stalina w 1953 roku. Wtedy dopiero rodzice zdecydowali się wyjawić wychowanemu przez propagandę sowieckiego szkolnictwa synowi prawdę o dyktaturze komunistycznych władz radzieckich.

Ojciec Kanczelego sprzeciwiał się zainteresowaniom muzycznym syna, chciał bowiem by ten studiował medycynę lub zdobył inny zawód, który zapewni mu dobrobyt. Kompozytor w 1958 roku rozpoczął studia geologiczne na Uniwersytecie, a dopiero rok później kompozycję w Ilji Tuskiji w Konserwatorium w Tbilisi. Żelazna kurtyna uniemożliwiała zapoznanie się z najnowszymi nurtami muzyki europejskiej, nawet w środowiskach akademickich. Dopiero na początku lat 60. XX wieku Kanczeli zaczął stopniowo poznawać dzieła II szkoły wiedeńskiej, Igora Strawińskiego czy Béli Bartóka. W roku 1962 po raz pierwszy wyjechał na Międzynarodowy Festiwal Muzyki Współczesnej „Warszawska Jesień”.

Tania wycieczka, mieszkaliśmy w jakimś internacie. Koncerty festiwalowe zrobiły na nas ogromne wrażenie – to był szok. Wiele rzeczy nie rozumieliśmy […] Doświadczenia warszawskie miały dla kompozytorów radzieckich mego pokolenia wielkie znaczenie. Bardzo ważne było i to, że podczas festiwalu ukazywały się płyty z koncertów. Zabieraliśmy je ze sobą.
– Gija Kanczeli

Wtedy też Kanczeli po raz pierwszy poznał i docenił utwory Henryka Mikołaja Góreckiego, Tadeusza Bairda, Witolda Lutosławskiego, ale również Karola Szymanowskiego.

Pod koniec lat 60. XX wieku rozpoczęła się współpraca kompozytora z reżyserami teatralnymi – Robertem Sturuą, Gieorgijem Danieliją, Nikołajem Szengełają – która zaowocowała muzyką do ok. 40 spektakli teatralnych i 50 filmów. Dekadę później Kanczeli rozpoczął pracę wykładowcy kompozycji i instrumentacji w Konserwatorium w Tbilisi oraz objął posadę kierownika muzycznego Teatru im. Szoty Rustawellego. Stopniowo zaczął zyskiwać międzynarodową popularność, zarówno jako kompozytor muzyki filmowej, jak i twórca muzyki poważnej. Utwory jego grane był m. in. przez Mścisława Rostropowicza, Gidona Kremera, Dennisa Russela Daviesa czy Kronos Quartet, podpisał stały kontrakt nagraniowy z wytwórnią ECM. Również w kraju zaczął być doceniany jako kompozytor, o czym świadczy Nagroda Państwowa ZSRR za IV Symfonię (1976) oraz Tytuł Ludowego Artysty Gruzińskiego SRR (1980). W 1984 roku został przewodniczącym Związku Kompozytorów Gruzji.

Jeśli w Niemczech uchodzę za tradycjonalistę, to w Gruzji uważany byłem za awangardzistę. W środowisku kompozytorskim i wśród publiczności podział taki był wyraźnie zarysowany. Akceptowała mnie mniejsza część, dla większości byłem nie do przyjęcia, bo rzekomo kosmopolityczny, niegruziński. […] Odnosiłem natomiast sukcesy w Gruzji jako autor muzyki filmowej i teatralnej. […] Muzyka z tych filmów czasem zyskiwała autentyczną popularność. Jednakże moją podstawową twórczość – symfonie – znają tylko wąskie kręgi publiczności filharmonicznej.
– Gija Kanczeli

W 1991 roku kompozytor otrzymał stypendium Deutscher Akademischer Austauschdienst i wyjechał do Berlina. Tymczasem w niepodległej już Gruzji wybuchła wojna z Osetią Południową. Kanczeli postanowił przedłużyć planowany jako roczny pobyt za granicą. Przebywając w Niemczech, znajdował się w centrum życia muzycznego, dostawał więcej zamówień kompozytorskich, a sytuacja polityczna nie sprzyjała powrotowi do Ojczyzny. W 1955 roku przeniósł się do Antwerpii, gdzie przez rok był kompozytorem-rezydentem przy Królewskiej Orkiestrze Filharmonicznej, tam też osiedlił się na stałe. Zmarł 2 października 2019 roku.

Muzyka dla każdego jest czymś własnym i z pewnością innym. Dla mnie jest ciszą, idealną ciszą, w czasie której coś się wydarza, dzieje. Tak sobie myślę, że człowiek rodząc się wpada w świat muzyki i przez całe życie ta muzyka mu brzmi, dźwięczy. Niektórzy przejdą przez życie i nie usłyszą tej swojej muzyki, inni będą ją stale słyszeli. Tak wygląda moja krótka odpowiedź na pytanie, co uważam za muzykę.
– Gija Kanczeli

Gija Kanczeli, And Farewell Goes Out Sighing… (1999)

Literatura:

  • Andrzej Chłopecki, Gija Kanczeli [w:] Warszawska Jesień w tekstach Andrzeja Chłopeckiego, red.  M. Szoka, K. Naliwajek-Mazurek, Warszawa 2013.
  • Andrzej Furier, Droga Gruzji do niepodległości, ZBN PAN, Poznań 2000.
  • Wojciech Jagielski, Dobre miejsce do umierania, Wydawnictwo Znak, Warszawa 2005.
  • Gija Kanczeli, wszytskie wypowiedzi za: Krzysztof Droba, Spotkania z Giją Kanczelim (Encounters with Giya Kancheli) [w:] Duchowość Europy Środkowej i Wschodniej w muzyce końca XX wieku, red. K. Droba, T. Malecka, K. Szwajgier, Wydawnictwo Akademii Muzycznej w Krakowie, Kraków 2004.
  • Ryszard Kapuściński, Kirgiz schodzi z konia, Spółdzielnia Wydawnicza „Czytelnik”, Warszawa 2013.
  • Wojciech Materski, Gruzja, Wydawnictwo Trio, Warszawa 2010.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *