KONCERTY

Niekonsekwencja

I stało się. Nie wiadomo, na jak długo, ale przynajmniej mamy szansę nabrać powietrza przed kolejnym zanurzeniem. W Krakowie odbył się wreszcie festiwal z udziałem słuchaczy – Festiwal Muzyki Polskiej (szesnasta edycja, 6–9.08.2020). Cztery koncerty: dwa orkiestrowo-wokalne, jeden kameralny wokalno-instrumentalny, jeden recital fortepianowy. I jeden spacer po muzycznych miejscach Krakowa – doskonały pomysł!

Miałam nic tym razem nie pisać – pójść sobie po prostu posłuchać muzyki w towarzystwie, bez pośrednictwa słuchawek. Mam też poczucie, że w obecnej sytuacji bardzo łatwo ocenić koncert niesprawiedliwie, zwłaszcza w wykonaniach większych zespołów, które ostatnio odbywały próby w szczególnie utrudnionych warunkach, i które pewnie wróciły do wspólnego grania po być może najdłuższej przerwie, jaką pamiętają. Choć z drugiej strony – czy mamy zgadzać się na bylejakość?

Bo co na swoje usprawiedliwienie ma duet wokalno-instrumentalny? Sławomir Bronk (kontratenor) i Marcin Armański (pozytyw szkatulny i wirginał) chyba nawet nie do końca uzgodnili kolejność wykonywanych utworów (Melodie na Psałterz Polski Mikołaja Gomółki przeplatane organowymi i wirginałowymi fragmentami), instrumentalista co chwilę sprawdzał na leżącej na podłodze kartce, co ma grać, a raz potrzebował nawet konsultacji. Miał też niemiłosiernie skrzypiące krzesło. Gdyby muzyka wynagradzała jednak te w sumie nieistotne niedogodności, nie byłoby o czym mówić. Ale nie. Jak w kiepskim i starym dowcipie: było nieczysto (zwykle za nisko), nierówno (akurat tutaj zbyt równo – utwory do granic znośności odegrane i odśpiewane za nutami), za to brzydkim dźwiękiem. Barwa kontratenoru Bronka nie jest nieprzyjemna, ale kiedy wybierał z czterogłosowej konstrukcji nie cantus, a któryś z pozostałych głosów – poza swoim najlepszym rejestrem – było źle. Nie uświadczyliśmy też ani jednego dodanego ozdobnika,ani jednego pokazu inwencji, żadnej ingerencji w prosty zapis Gomółkowych psalmów. O dykcji w ogóle nie było mowy: „i” brzmiące jak „u”, spółgłoski zaginione w akcji. I nie można się wymawiać akustyką, to nie kościół św. Katarzyny z bardzo długim pogłosem, tylko niewielki kościół św. Marcina. Takie wykonanie bolało jeszcze bardziej, kiedy w pamięci miało się nie tak dawno ukończone fascynujące (tak, Gomółka może być fascynujący!) nagrania Agnieszki Budzińskiej-Bennet z Chórem Polskiego Radia.

Szczęśliwie drugi kameralny koncert – recital Tobiasa Kocha – zatarł nieco fatalne wrażenia. Polskie romantyczne tańce – przede wszystkim mazurki i polonezy autorstwa między innymi Marii Szymanowskiej, Michała Kleofasa Ogińskiego, Ignacego Friedmana, Ignacego Jana Paderewskiego i, oczywiście, Fryderyka Chopina  – wykonał ze swadą, poczuciem stylu, precyzyjnie, różnicując artykulację, niuansując charaktery poszczególnych tańców. Mam też wrażenie, że akustyka Sali Siemiradzkiego w Sukiennicach bardzo sprzyja Bechsteinowi Capelli Cracoviensis z 1868 roku. Prawie perkusyjne doły (to też zasługa odważnej gry Kocha, który fortepianu zdecydowanie nie oszczędzał), perlista góra i frapujący, matowy środkowy rejestr podobały mi się tu, jak nigdy dotąd. Tego repertuaru, co prawda na innych fortepianach, możemy posłuchać z albumu Kocha wydanego przez NIFC w 2014 roku.

Co do koncertów z orkiestrą: było raz lepiej, raz gorzej. Cieszę się, że miałam okazję usłyszeć Requiem Józefa Kozłowskiego, którego nie znałam, i operę Jadwiga, królowa polska Karola Kurpińskiego, o której wiedziałam tylko, że istnieje. Ale właśnie na tych dwóch koncertach odczułam zupełnie niemuzyczny zgrzyt. Festiwal szczyci się zachowaniem reżimu sanitarnego: panuje obowiązek pozostawania w maseczkach, słuchacze zajmują rozproszone miejsca, dezynfekcja, rejestracja uczestników, uporządkowane wychodzenie sektorami… A tymczasem jeden z dyrygentów na koniec obejmuje śpiewaków, a drugi całuje wykonawczynie w dłoń. Pomijając już kwestię stosowności tego ostatniego gestu w jakiejkolwiek sytuacji – czy w czasie pandemii rzeczywiście nie można się było powstrzymać?

Zdjęcie na górze tekstu: fragment fasady kościoła św, Marcina w Krakowie, Jennifer Boyer – Flickr: Church of St. Martin, licencja Creative Commons Uznanie autorstwa 2.0.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *