Wtorek, 22 listopada 2022, godzina 18:00
Sala Koncertowa Akademii Muzycznej w Łodzi, ul. Żubardzka 2a
Program:
Stefan Prins – Generation Kill – Offpsring #1 (2012) na wiolonczelę, perkusję, 2 performerów grających na kontrolerach, 2 wideoprojekcje i live electronics
Artur Zagajewski – Święty Boże, Święty Mocny (2018)
Artur Zagajewski – Tired with all these, for restful death I cry (2021/22) na orkiestrę kameralną i warstwę wideo, zainspirowany poezją Williama Shakespeare’a
10. AŻ Festiwal. Koncert Orkiestry Muzyki Nowej
Orkiestra Muzyki Nowej pod batutą Szymona Bywalca wie, jak dobrze skomponować koncert, jak stworzyć muzyce możliwość do zaistnienia w silnym i wyrazistym kontekście. 22 listopada 2022 roku w ramach 10. łódzkiego Festiwalu AŻ zespół wystąpił z programem złożonym z dwóch dobrze znanych i jednego zupełnie nowego utworu, które – choć pozornie od siebie odległe, pisane w różnych sytuacjach, estetykach, w odmiennym czasie i przez innych autorów – stworzyły kompilację o wyjątkowej sile rażenia, intensyfikując wzajemnie swoją wymowę i pozostawiając słuchaczy poruszonych, z poczuciem samotności i niedającego się odpędzić niepokoju.
Temat, po który sięgnął Stefan Prins w głośnym utworze Generation Kill, jest sam w sobie wstrząsający, a sposób jego muzycznego opracowania podkreśla go i wzmacnia. Utwór porusza kwestię zależności przemocy i technologii, mówi o użyciu przez wojsko bezzałogowych dronów do zabijania ludzi w odległości setek kilometrów od osoby, która nimi kieruje. Kompozytor łączy tę sytuację ze sposobem odbierania świata przez pokolenie wychowane na krwawych grach komputerowych. Podział estrady sugeruje beznamiętny dystans w konwencji gry. Na blado-przezroczystych ekranach, za którymi siedzą instrumentaliści, wyświetlane są ich „wirtualne awatary”, tymi zaś dowodzą znajdujący się z drugiej strony, operujący konsolami PlayStation performerzy.
Orkiestra Muzyki Nowej ma w swoim repertuarze tę wymagającą technologicznie i emocjonalnie kompozycję w wersji oryginalnej, bardziej rozbudowanej obsadowo. Tym razem wykonany został wariant Offpsring #1 (2012) na wiolonczelę, perkusję, dwoje performerów, dwie projekcje wideo i live electronics. Wersja ta nie ustępuje wcześniejszej pod względem brutalności brzmienia i wolumenu, a i wykonawcy nie wahali się przed żadnymi, najbardziej nieprzyjemnymi i jazgotliwymi torturami zadawanymi instrumentom i słuchaczom. Szumy, zgrzyty, glitche – trudno byłoby dobrać bardziej wymowny język do poruszanych w utworze treści. Rzeczywiście jest to muzyka, która wywraca wnętrzności i wwierca się w mózg, ale skoro już dawno przestały nas poruszać odległe dronowe nagrania strzelanek, wybuchów, pogoni i śmierci, to może to właśnie jeden z ostatnich sposobów na to, by jeszcze wzbudzić jakieś emocje, wywołać jakieś ludzkie reakcje?
Utwór Prinsa powstał dekadę temu i dotyczy przede wszystkim wojny w Afganistanie, ale jego dotkliwa aktualność w perspektywie obecnej rosyjskiej inwazji na Ukrainę nie budzi wątpliwości. W podobnym duchu odbierać można było kompozycję Artura Zagajewskiego Święty Boże, Święty Mocny z 2018 roku. Bluźnierczy hymn Jana Kasprowicza, w muzycznej oprawie pełnej repetowanych współbrzmień zmiksowanych z odjechanymi chwytami z punka czy metalu, daje się czytać jako sarkastyczno-gorzki monolog na granicy szaleństwa. Świetnie zadziałały tu żelazna dyscyplina zespołu w budowaniu powoli rozwijających się dynamicznych i fakturalnych spiętrzeń oraz lekkość w przeskakiwaniu między stylami. Partia recytatora w wykonaniu Przemysława Reznera miała wyraz zdecydowanie dramatyczny, w jego interpretacji tragizm przytłumił obłąkańczy, rozpaczliwy ton, który silnie sugeruje muzyka i który dodaje jej osobliwie dekadenckiego powabu. Niemniej całość okazała się artystycznie przekonująca, z momentami prawdziwie poruszającymi i dającymi do myślenia.
Pomiędzy dwoma utworami zabrzmiała jeszcze jedna nowa kompozycja Zagajewskiego – Tired with all these, for restful death I cry (2021/2022). Jej prawykonanie odbyło się pół roku temu w krakowskiej Cricotece, a literacki tytuł oraz przekazywane przez nią idee i odniesienia przybliżałam wówczas szerzej w tekście programowym (publikowanym również tutaj). Na utwór, oprócz muzyki, składa się równoprawne wideo Grzegorza Marta. W najnowszej wersji dodana została kolejna warstwa – złożona z subtelnych szumów i cichych trzasków ścieżka dźwiękowa, o której odtworzenie w podanym momencie ze swoich smartfonów poproszeni zostali członkowie publiczności. Ten sposób angażowania odbiorców nie jest niczym nowym, ale z pewnością daje kompozytorom ciekawe możliwości barwowe i przestrzenne, a samym słuchaczom – dużą przyjemność i poczucie wspólnotowości. Wydawało się, że wydobywająca się z naszych telefonów muzyka jest jakimś zapomnianym, brakującym wcześniej elementem, słusznym uzupełnieniem surowej półprzeźroczystej instrumentalnej tkanki złożonej z pauz i prostych połączeń akordowych. Dawała poczucie zanurzenia w dźwięku i ułatwiała medytacyjny odbiór przemijających muzycznych zdarzeń i obrazów. Tired with all these, for restful death I cry w założeniu opisuje nijakość, a przewijające w warstwie wideo ujęcia blokowisk, identycznych ścian, okien, chodników, zdaje się jeszcze silniej podkreślać jej obecność. Ludzie uwięzieni w klatkach mieszkań, w pętlach codzienności, powtarzalnych i pustych w środku, wśród których wzbiera jeden krzyk rozpaczy – jak jedyny mocny, wstrząsający akord orkiestry pośrodku przemykających cicho miałkich współbrzmień – by za chwilę powrócić do szarej jednakowości.
W wideo moją uwagę przykuł na moment pewien obraz: powiewająca z balkonu flaga Polski, która nie jest jednak biało-czerwona, a biało-czarna. Był to moment, w którym ze zdziwieniem uświadomiłam sobie, że całe nagranie od początku wyświetlane było przecież w samych szarościach, co trudno na pierwszy rzut oka dostrzec, bo są one zbyt powszechne i zbyt oczywiste w naszej rzeczywistości. Przemoc, zwątpienie, smutek i bezbarwność – koncert Orkiestry Muzyki Nowej pokazał, że muzyka jest też od tego, by poruszać trudne i niewygodne kwestie. Wychodząc z niego, trafiłam na neonowy napis z literackiego projektu „Ulice słów”, który od niedawna oświetla ulice Łodzi. W dziwnie trafny sposób zarezonował z wysłuchaną właśnie muzyką. „Każdy chce jakoś nie żyć” – pisała Dorota Masłowska, a autor projektu, Mariusz Szczygieł, wyjaśnia:
…to słowa ze sztuki, którą znam niemal na pamięć „Między nami dobrze jest”. Jej tekst był dla mnie objawieniem. Opisanie Polski wykluczonych przez zaprzeczenie. Jeśli elementem wykluczenia są: niemoc, niemożność, niesprawiedliwość, to „nie” może być emblematem ich egzystencjalnej sytuacji. Halina czyta wyciągniętą ze śmietnika gazetkę „Nie dla Ciebie”. Opowiada sąsiadce Bożenie dokąd nie pojedzie na wakacje („Ach, gdzie to ja nie będę!”) i skąd do niej nie zadzwoni ze swojego braku telefonu… Zresztą w Polsce są już sami Niepolacy: „Nie jesteśmy Polakami, tylko Niemcami albo Rosjanami, a właściwie to ich zwłokami, a ci, co nawet nie są zwłokami, to zaraz nimi i tak będą”.
A kiedyś… „Polakiem był każdy, po prostu każdy każdy. Pięknym krajem była podówczas Polska; mieliśmy wspaniałe morza, wyspy, oceany, flotę, która po nich pływała i odkrywała wciąż nowe, również przynależne do Polski kontynenty […]. Ale skończyły się dobre czasy dla naszego państwa. Najpierw odebrano nam Amerykę, Afrykę, Azję i Australię. Niszczono polskie flagi i domalowywano na nich inne paski, gwiazdki i inne esy-floresy, język polski urzędowo pozmieniano na frymuśne obce języki, których nikt nie umie i nie zna, a jedynie ludzie, którzy nimi mówią tylko po to, żebyśmy my, Polacy, go nie znali i nie rozumieli, i czuli się jak ostatnie szmaty”.
Jak tu nie żyć?”
— Mariusz Szczygieł (źródło)