Dalbergia Duo, fot. Piotr Kucybała (dalbergiaduo.com)
Nie dalej jak w ubiegłym roku polski żeński duet marimbowy Dalbergia Duo (w składzie: Anna Rutkowska i Julianna Kamila Siedler-Smuga) wypuścił swoją debiutancką płytę Korzenie. Wszystkie kompozycje albumu łączy wątek polskiego pochodzenia twórców, a także – co oczywiste – obsada wykonawcza; ponadto większość to utwory współczesne. I dla mnie jest to zupełnie wystarczający argument za tym, aby pozwolić sobie na swobodne żonglowanie dziełami o nawet bardzo odległych stylistykach, czasie czy okolicznościach powstania. Zwłaszcza, jeśli pozwoli nam to spojrzeć na znane i najnowsze utwory ze świeżej perspektywy.
Tych jednak, którzy nadal mają wątpliwości, zapewniam, że mimo muzycznej różnorodności, album jako całość tworzy przekonującą i spójną aurę. Nie tylko pod względem muzycznym. Na pochwałę zasługuje estetyka wizualna: okładkę zdobią gęste splatane kłącza (grafiki autorstwa Małgorzaty Wysockiej), zaś wewnątrz znajdujemy artystyczne zdjęcie perkusistek w wyjątkowej scenerii buskiego lasu i sosny-szczudłaka, której korzenie wyniosły pień drzewa na trzy metry nad poziom gruntu. Intensywność barw i sugestywność obrazu sprawiają, że niemal odczuwamy zapach i ciężar leśnego powietrza. Drzewa, głębia, zieleń, materia, pierwotność, korzenie, źródła – te skojarzenia bezpośrednio odnoszą się nie tylko do tytułu płyty, ale też nazwy zespołu (dalbergia to nazwa dla kilkuset gatunków drzew, krzewów, zdrewniałych pnączy) oraz ciepłego brzmienia marimby – instrumentu o drewnianych sztabkach. Wszystko współgra, układa się w całość.
Podobne kody – również na poziomie metaforycznym – odnaleźć można w samej muzyce, szczególnie w pierwszym i ostatnim utworze albumu. Symboliczną klamrę konstrukcyjną tworzą Seedling (Sadzonki) i Trembling Leaves (Drżące liście) Pawła Michała Korepty, napisane specjalnie dla duetu jako Dalbergia Duo Theme. Rdzeń płyty stanowi pięć pozostałych kompozycji. Oprócz utworów najbardziej współczesnych i związanych bezpośrednio z działalnością zespołu (np. Chanson – Solide pour 2 marimbas Artura Zagajewskiego z 2019 roku, prawykonane przez Dalbergia Duo podczas 48. Poznańskiej Wiosny Muzycznej i im dedykowane), znalazły się tu również na transkrypcje kompozycji fortepianowych z końca XIX i początku XX wieku, zarówno w opracowaniu własnym (K. Szymanowski), jak i obcym (I.J. Paderewski, aranż. Peter Klemke).
Wykonania wolne są od szerokiego gestu, dramatyzmu, popisowości. Słychać to już w Menuecie a l’antique G-dur Ignacego Jana Paderewskiego, jedynej kompozycji z XIX wieku, którą tych właśnie cech perkusyjna transkrypcja pozbawiła, dodając w zamian nieco ujmującego, szkatułkowego uroku. Również Mazurek op. 50 nr 1 Karola Szymanowskiego pokazał w perkusyjnym instrumentarium nieco inne oblicze. Efekt przestrzeni, wzmagany zazwyczaj głębią basu i rezonatorem prawego pedału fortepianu, został tutaj z powodzeniem osiągnięty w inny sposób: poprzez stonowane tempo, nieco dłuższy czas, w którym wybrzmieć mogły jasne dźwięki – tym niestety, szczególnie w środkowym ogniwie, brakło pewnej potoczystości, swobody rubata. Rytmiczny rygor idealnie wpisał się natomiast w charakter kompozycji Radosława Mateji Pętle II (2019), lekkiej intelektualnej zabawki, której kolejne fazy zachodzą i przenikają się nawzajem, gubiąc swój początek i zakończenie
Kompozycja Artura Zagajewskiego jest nie tylko najdłuższa ze wszystkich, ale też zdecydowanie wyróżnia się ze względu na odmienny brzmieniowy charakter i technikę gry: z medytacyjno-monotonnego szumu – powstałego w zaskakujący sposób: przy pomocy spieniaczy do mleka wibrujących na drewnianych sztabkach –wyłaniają się subtelne, pojedyncze dźwięki marimby granej arco, smyczkiem. Jej centralne umiejscowienie na płycie daje poczucie symetrycznego porządku całości. Jednak najciekawszy utwór to Scintilla Marty Ptaszyńskiej z 1984 roku. Szkliste, delikatne przebiegi w jasnych rejestrach tworzą koronkową narrację: gesty, oddechy, figury i tła. Forma jest przejrzysta i czysta: cyklicznie powraca pytający motyw początkowy, zaś pod koniec kompozycji pojawia się nieśmiały cytat z Fantazji-Impromptu op. 66 Fryderyka Chopina – śpiewny temat Moderato cantabile na drżącym tle. Cała materia dźwiękowa utworu Ptaszyńskiej okazuje się w tym momencie subtelną dekonstrukcją tej jednej, chopinowskiej frazy.
Pomimo że istniejący repertuar na dwie marimby nie jest zbyt obszerny, a Anna Rutkowska i Julianna Kamila Siedler-Smuga postanowiły dodatkowo ograniczyć sobie pole manewru tylko do muzyki polskiej, to debiutancka płyta Dalbergia Duo stanowi interesującą, wartościową i spójną propozycję. Wszystkie utwory są odmienne, a jednak w jakiś sposób – czy to za sprawą wszechobecnej kojącej barwy wiodącego instrumentu, czy wspólnym im wszystkim cechom charakteru – składają się na całościowy pogodny i spokojny nastrój. Samo słuchanie jest po prostu niezwykle przyjemnym doświadczeniem. Czekamy na kolejne!
1 thought on “Dalbergia Duo. Kojące dźwięki marimby”
Comments are closed.