BEZ ZOBOWIĄZAŃ

O muzyce perukowej

Amateurs of Tye-Wig Music ('Musicians of the Old School') c.1820 by Edward Francis Burney, Amatorzy muzyki perukowej

Dawno, dawno temu, kiedy można było swobodnie podróżować, w czasie wizyty w Londynie wybrałam się do Tate Britain. Nie żeby oglądać wszystkie widoki morza Williama Turnera, ani nawet emitujące nieziemski blask dzieła prerafaelitów (no, może trochę), ale przede wszystkim po to, żeby obejrzeć, jak John Sargent namalował suknię wyszywaną iryzującymi pancerzykami żuków na portrecie Ellen Terry jako Lady Macbeth. Tak się jednak stało, że najwięcej czasu spędziłam przed ściemniałym, średniej wielkości, w zasadzie nieszczególnej urody obrazem. Dlaczego? Bo uwieczniono na nim spór barokowco-renesansowców z klasykami. A dokładniej – spór wykonawców i słuchaczy o wyższość muzyki nowej nad dawną (czy też odwrotnie*). Mowa oczywiście o obrazie, którego reprodukcję umieściłam na górze tego tekstu: Amateurs of Tye-Wig Music (Musicians of the Old School) Edwarda Franscisca Burneya.

Burney? Powinna się zapalić lampka wszystkim literaturoznawcom! Tak, kuzyn (ponoć ulubiony) pisarki Fanny Burney. A druga lampka właśnie zapaliła się (mam nadzieję!) teoretykom muzyki i muzykologom. Tak, oczywiście, skoro był kuzynem Fanny, to jego stryjem musiał być Charles Burney, ten od A General History of Music w czterech tomach (swoją drogą, Burney-stryj trochę też komponował).

Burney-bratanek najprawdopodobniej nie komponował, ale na pewno rysował i malował. Między innymi muzykę. To znaczy muzykę w akcji – taniec, śpiew i granie. Do jego najciekawszych dokonań należy cykl czterech akwarel wyśmiewających życie społeczno-kulturalne epoki: The Waltz, The Elegant Establishment for Young Ladies, The Glee Club; or The Triumph of Music oraz właśnie Amateurs of Tye-Wig Music (Musicians of the Old School) – Amatorzy perukowej muzyki (Muzycy starej szkoły) – jedyna, która został później namalowana w technice olejnej. Na starszej, akwarelowej wersji (reprodukcja poniżej) znacznie więcej jednak widać – ze względu i na precyzję wykonania, i na stan obrazu (kiedy nakierujecie kursor na reprodukcję, powinniście po prawej zobaczyć powiększenie przyda się!):

Amateurs of Tye-Wig Music Amatorzy perukowej muzyki

Wydaje się, że mamy tu do czynienia po prostu z nieco zatłoczoną, ale nieszczególnie dziwną sceną muzykowania domowego – są grający, są słuchacze, niby wszystko się zgadza. Siedmioosobowy zespół (organistka, flecista, dwoje skrzypków, altowiolista, wiolonczelista i maestro di cappella) usiłuje w tym tłoku i, najprawdopodobniej, okropnym harmiderze, wykonać jakiś utwór. Wszyscy mają na sobie peruki i przypominają Handla, albo Bononciniego, albo innych dawnych kompozytorów (poza organistką, ona wygląda niepowtarzalnie). I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że po 1790 pełne peruki męskie zdecydowanie wychodziły już z mody (ewentualnie zagęszczano własne włosy lub przyprawiano sobie kucyk), za to najbardziej na czasie było swobodne cięcie włosów na wzór antyczny. Z taką fryzurą zresztą sportretował Burney sam siebie:

Edward Francisco Burney, autoportret, akwarela, ok. 1800, NPG D14387
© National Portrait Gallery, London

Ewidentnie więc panowie (i pani przy organach) nie nadążają. A skoro to lata 20. XIX wieku (kiedy prawdopodobnie powstały obrazy), to nie nadążają za modą nie tylko w kwestii ubrań, ale i muzyki. W ostatniej dekadzie XVIII wieku tryumfy święciła w Londynie muzyka Josepha Haydna, a założone w 1813 The Philharmonic Society promowało dzieła Luigiego Cherubiniego, Luigiego Boccheriniego, Wolfganga Amadeusa Mozarta i Ludwiga van Beethovena. Ale nasi perukowi muzycy – jak wynika z ich (para)muzycznych działań – zdecydowanie nie lubią Beethovena! Wolą go zdeptać, jak to robi pierwszy skrzypek – zgodnie zresztą z wypisanym na okładce deptanej książki (partytury?) poleceniem „beat often” (wszystkiego najlepszego z okazji urodzin, drogi Ludwigu!). Zawsze można też nuty klasyków spalić – w kominku oprócz Beethovena znaleźli się, a jakże, Haydn i Mozart, ten ostatni razem z Don Juanem. Na podłodze leżą też ich karykatury: Beethovena zabierają do Bedlam w powozie Razumowskiego („cart Rasoumoffsky” Kwartety Razumowskiego polecają się do posłuchania!), a Mozartowi towarzyszą miauczące koty i kiszona kapusta.

Co więc gra nasz zespół? Concerto Arcangela Corellego. Tylko trudno powiedzieć, które: pierwszy skrzypek Concerto I  (na trzech strunach), organistka Concerto III, wiolonczelista Concerto II…, flecista całkiem odpłynął i na pulpicie ma koncert obojowy Handla… Co gra drugi skrzypek – nie wiadomo – jego nuty stoją do góry nogami. Co do wiolonczelisty, to trudno w ogóle powiedzieć, czy gra, bo smyczek ma pod podstrunnicą (a to jeszcze nie te czasy). Od flecisty już zapewne niewiele słychać, bo wypadł mu korek. Nawet dzieci wiedzą, że tak się nie gra i parodiują scenę z użyciem stolarskich narzędzi.

Wszystko to zagłuszają: wyjący pies, zgniatany między pośladkami skrzypka i traktatem Avisona miauczący kot, pan bijący brawo (po lewej), spadająca cukiernica i filiżanki, przewracający się metalowy ekran od kominka, rozsypujące się narzędzia, tańce z tamburynem w sali z tyłu, gra w badmintona (lotka właśnie trafia w biednego kalikanta), diabolo uderzające w żyrandol, śmiejąca się pani. Trudno się dziwić, że jeden ze słuchaczy ucieka stamtąd, zatykając uszy. Ale może to tylko jakiś malkontent, w końcu ma w kieszeni Miseries of Human Life (zapewne jest to modna książeczka autorstwa Jamesa Beresforda, w której narzeka się na wszystko, także na instrumenty muzyczne). W tym hałasie wykonawcy najprawdopodobniej nawet nie słyszą metronomu („patent chronometer for measuring musical time” – „patentowy chronometr do mierzenia czasu muzycznego” – wisi po prawej).

A skoro już przy maszynerii jesteśmy – w pokoju znajdziemy znacznie więcej muzycznych urządzeń: pozytywkę The Dutch Concert, rzecz, która – gdyby działała – marzyłaby mi się parę lat temu: „machine and rules for composing good harmony adapter for the use of those who have no invention” („maszyna i zasady/linijki do komponowania dobrej harmonii, przystosowane dla tych, którzy nie mają inwencji”) i coś, co mogłoby się przydać i teraz: „new invented scales for judging music n.b. the havier the better” („nowo wynalezione odważniki do ważenia muzyki n.b. im cięższa tym lepsza”).

Spotkanie odbywa się w pięknej, neogotyckiej sali (typowej dla faktycznych spotkań upamiętniających Handla, o których Burney-stryj napisał książkę, którą Burney-bratanek zilustrował). Nad zgromadzeniem czuwają zaś najświetniejsi muzycy: święta Cecylia, Corelli, Tartini grający Sonatę z trylem diabelskim, Henry Purcell, John Bull, William Lawes, Orlando Gibbons, Mathew Lock, Thomas Mace, Giovanni Bononcini i Christopher Tye (obaj poza kadrem), Francesco Geminiani, John Blow, Johann Pepusch, Antonio Vivaldi, i, oczywiście, na środku, w aureoli – George Frederick Handel. Oprócz tego mityczni muzycy: Amfion, Orfeusz, Marsjasz (wszyscy w perukach, a jakże) oraz nieudany muzyczny krytyk – Midas (do którego jeszcze wrócę).

Oprócz nawiązań wizualnych, Burney wprowadził do obrazu mnóstwo zdań i wyrazów, które niekiedy trudno odczytać, ale warto sobie zadać ten trud, bo kryją się w nich czasem całkiem niezłe (a czasem niskich lotów) żarty. Na przykład dzięki częściowemu zasłonięciu napisu na nutach, na których siedzi wiolonczelista, zamiast „fundamental bass” widzimy „fun… bass” (to zresztą niejedyne miejsce, w którym Burney śmieje się z basso continuo: na nutach organistki widzimy jeszcze słowa: „tho rough bass”).

Wśród poniewierających się po podłodze książek znajdziemy między innymi: „On lowering concert pitch by tar” ( „O obniżeniu stroju koncertowego przez cara” – ok. 1814 roku rosyjskie orkiestry wojskowe przeszły reformę), „State of music amongst the Goths and Vandals” („Stan muzyki wśród Gotów i Wandalów”), „Innovation the cause of the decline of music” („Innowacja powodem upadku muzyki”) i moją faworytkę: „Essay to prove the music was in perfection when the lyre has but one string” („Esej dowodzący, że muzyka była doskonała, kiedy lira miała tylko jedną strunę”).

Ta ostatnia książka wprowadza bardzo czytelny dla ówczesnych kontekst: pracy Burneya-stryja i jego sporu z innym muzykologiem, który także wydał historię muzyki: Johnem Hawkinsem. Burney-stryj miał kilka powodów, żeby złościć się na Hawkinsa. Po pierwsze w 1776 roku Hawkins wypuścił od razu wszystkie pięć tomów swojej pracy, podczas gdy Burney zaledwie pierwszy z czterech. Poza tym Burney miał słabość do muzyki współczesnej, Hawkins natomiast zdecydowanie wolał dawną, o czym świadczą choćby te jego słowa:

…muzyka była najdoskonalsza w Europie od około połowy XVI do początku XVII wieku, kiedy to, wraz z różnorodnymi wysoko brzmiącymi instrumentami wprowadzono okropny gust i zadano harmonii śmiertelną ranę.

Na Hawkinsa wskazują też wizerunki kompozytorów przypominające te zawarte w jego książce. Czego jednak raczej powszechnie nie rozumiano (ale co na pewno wyłapała rodzina Burney’ów i ich przyjaciele), to to, że do pracy autora General History of Music nawiązuje również wspomniana wcześniej postać Midasa. W jednej z wersji mitu bardzo niefortunnie wystawił on złą recenzję Apollowi, a dobrą Marsjaszowi. Burney-stryj napisał (nie wydał!) satyrę na Hawkinsa zatytułowaną The Trial of Midas 2nd or Congress of Musicians (Sąd drugiego Midasa lub Kongres muzyków), która kończyła się słowami wzywającymi do zniszczenia dzieła rywala. Amateurs of Tye-Wig Music Burneya-bratanka to malarski odpowiednik tej satyry.

Czy jednak zwolennicy nowej muzyki na pewno wyjdą z walki zwycięsko? Z samego obrazu wynika, że to nie ma znaczenia, bo i tak zaraz wszyscy spłoną: z żyrandola spadają właśnie świece, drugi skrzypek zaraz strąci kolejną, a peruka wiolonczelisty już się tli…

* Muzyka dawna (starsza niż stuletnia) cieszyła się w Anglii co najmniej od XVIII wieku dużym poważaniem. Już 1726 roku otwarto Academy of Vocal Music (przemianowaną potem na Academy of Ancient Music).

Literatura:

  • Patricia Crown, Visual Music: E. F. Burney and a Hogarth Revival, „Bulletin of Research in the Humanities” vol. 83, 4/1980.
  • Sara Pendergast, Tom Pendergast, Fashion, Costume, and Culture. Clothing, Headwear, Body Decorations, and Footwear through the Ages, t. 3 European Culture from the Renaissance to the Modern Era, red. Sarah Hermsen, Detroit—New York—San Diego 2004.
  • W. Wright Roberts, ‘The Trial of Midas Second’. An Account of Burney’s unpublished Satire on Hawkins’s ‘History of Music’ in the John Rylands Library, „Music and Letters”, vol. XIV, 4/1933.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *