Słowo się rzekło, kobyłka u płotu. Była już playlista zimowa, a na Facebooku zamówiono u nas zestawienie utworów na lato. Więc jest – TUTAJ większość utworów, a linki w tekście kierują do innego serwisu.
Z latem sprawa nie jest jednak taka prosta. Czy przez to, że ma ono szerszy krąg skojarzeń niż zima, czy może jest mniej atrakcyjne niż mroźna pora roku (chociaż liczba utworów na temat lata chyba dorównuje grupie zimowej), trudniej znaleźć dla nich jakiś wspólny mianownik.
Całkiem sporo jest go w piosenkach i pieśniach. Nawet kiedy pominiemy wakacyjne dyskotekowe hity o gorących nocach, będziemy mieć czego słuchać. Na przykład Letniej przygody. Oczywiście w oryginalnym wykonaniu Marty Mirskiej, ale też w okrojonej, lekkiej wersji Marka Grechuty. Zawsze tylko zastanawiało mnie, komu czeremchy pachną latem… Jeśli zaś chodzi o nocne harce w muzyce klasycznej, nie możemy przecież zapomnieć o Śnie nocy letniej, zwłaszcza Benjamina Brittena, ale Felixa Mendelssohna-Bartholdy’ego również.
Tę porę roku szczególnie upodobali sobie angielscy kompozytorzy końca XIX i pierwszej połowy XX wieku – może w związku ze skłonnością do pastoralnych, wiejskich klimatów? Lato bywa tu beztroskie, jak w tanecznym duecie Rogera Quiltera Love calls through the summer night czy In a Summer Garden Fredericka Deliusa. Częściej jednak dobarwia je melancholia, przeczucie ulotności, a nawet wprost wyrażona zapowiedź zimy i śmierci – jak w In summer-time in Bredon z A Shropshire Lad Arthura, nomen omen, Somervella. W On the idle hill of summer z tego samego cyklu z kolei letnie lenistwo przerywają echa bitwy, wezwanie do walki, w której „Wszyscy żołnierze maszerują na śmierć”. Nawet Summer Franka Bridge’a nie jest tylko jasne i słoneczne – choć finałowej bujności, rozplenieniu, przepychowi instrumentacji mało co może dorównać. Niepokojące fragmenty, jak ten kulminujący złowróżbną blachą być może przypominają o tym, że kompozytor pisał swój poemat w pierwszych latach Wielkiej Wojny.
Brytyjczycy zresztą mają całkiem niezłą historię letniej muzyki – z Wysp pochodzi przecież znany trzynastowieczny kanon Sumer is icumen in czy ponoć najstarszy świecki utwór po angielsku Miri it is while Sumer ilast (swoją drogą, ta pieśń to wołanie z głodnej zimy ku sytemu i szczęśliwemu latu).
Na niemożliwy do zniesienia upał, nieustępujący nawet wieczorem, najlepsze jest oczywiście Summertime z Porgy and Bess George’a Gershwina– i zapewne dla wielu osób to pierwszy utwór, który przychodzi na myśl po wywołaniu hasła „lato”. Dzisiaj może posłuchajmy tej kołysanki śpiewanej głosem pierwszej wykonawczyni, Abbie Mitchell. A dla tych, dla których jednak bariera starego nagrania jest nie do przejścia – wywołująca ciarki Leontyne Price.
Podobnie leniwie, ciągnąco i miodnie (jak zapowiadało się Złote popołudnie w opowiadaniu Andrzeja Sapkowskiego), rozwijają się wolne fazy Summer Music Samuela Barbera. W szybkich za to usłyszymy mnóstwo tanecznej energii. Coś w od czasu do czasu pojawiających się dysonansach jednak sygnalizuje, że także i to lato nie jest zupełnie beztroskie.
Motywem, który powtarza się w letnich utworach jest deszcz lub burza. Nikt mnie nie przekona, że Ogrody w deszczu Claude’a Debussy’ego nie dzieją się w lecie – choć nie potrafię tego wyjaśnić. Może chodzi o rzęsistość, powtarzalność, jak uderzanie deszczu o gęste liście? Letnie burze znajdziemy natomiast w bardzo znanych utworach: Porach roku Josepha Haydna, u Antonia Vivaldiego czy Ludwiga van Beethovena.
Po burzy warto wrócić do czegoś spokojnego. Nie będą to co prawda Radosne i dziękczynne uczucia…, a jedna z dwóch pieśni Sommerabend Johannesa Brahmsa:
Dämmernd liegt der Sommerabend
— Heinrich Heine
Über Wald und grünen Wiesen;
Goldner Mond, [am]1 blauen Himmel,
Strahlt herunter, duftig labend.
An dem Bache zirpt die Grille,
Und es regt sich in dem Wasser,
Und der Wandrer hört ein Plätschern,
Und ein Athmen in der Stille.
Dorten, an dem Bach alleine,
Badet sich die schöne Elfe;
Arm und Nacken, weiß und lieblich,
Schimmern in dem Mondenscheine.
Rozmarzony letni wieczór,
— Heinrich Heine, przeł. Alexander Kraushar
Okrył niwy, łąki, lasy,
Złoty księżyc w sinem niebie,
Złoci ziemię swemi krasy…
Muska stawek jaskółeczka,
Woda cicho szemrze, dyszy…
A wędrowiec to pluskanie,
I te ciche szepty słyszy…
W stawie kąpie się rusałka
Ślady stóp wyciska w piasku…
Śnieżna szyja jej i ramię
W księżycowym świecą blasku…
I w tym rozmarzeniu pozwolę sobie zostać – idę podziwiać wspaniały księżyc królujący na bezchmurnym nocnym niebie. Mam nadzieję, że są gdzieś jeszcze jakieś rusałki, które oświetla.